Prowincjusze w Warszawie
Wyruszyliśmy wczesnym rankiem 14 października. I już niewiele po ósmej w sznurach pojazdów podążaliśmy w kierunku centrum stolicy. Sytuacja ta wyzwalała co pewien czas wybuchy euforycznych okrzyków i nieuporządkowane ruchy kończyn ( nie tylko) górnych niemalże we wszystkich zajmujących wiadome miejsca autokaru miłośników motoryzacji. Inni, słysząc i widząc, co się dzieje, tulili uszy po sobie i dobrotliwie pukali się w czoła.
Po dotarciu na miejsce udaliśmy się Plac Zamkowy pod kolumnę Zygmunta skąpaną w słonecznym blasku zimnawego październikowego poranka na umówione z panią przewodnik miejsce. Wkrótce okazało się, że niektórzy z nas mieli już wcześniej przyjemność być oprowadzani po Warszawie przez tę panią, która już na wstępie wywarła na wszystkich miłe wrażenie. Opowiadała i śmiejąc się szeroko, barwnie gestykulowała. Sadziła przy tym długie kroki, tak, że zdecydowanie więcej z nas wlokło się za nią w długim ogonie, a w miejscach uzasadnionego postoju, przysiadało, na czym się tylko dało. Celowali w tym głównie młodsi siódmoklasiści, ale nie tylko.
Mimo opóźniania udało się nam jednak zobaczyć wiele ważnych dla naszej historii i kultury miejsc, a także usłyszeć o nich i ich twórcach lub bohaterach interesujących informacji czy anegdot. Na początku udaliśmy się na dziedziniec Zamku Królewskiego, potem przeszliśmy wąskimi uliczkami do bazyliki archikatedralnej św. Jana Chrzciciela. Kolejnym zaś punktem był Barbakan. O godz. 11.15 wraz z innymi zwiedzającymi wysłuchaliśmy hejnału warszawskiego, a potem udaliśmy się Rynek Starego Miasta, w centrum którego znajduje się pomnik Syrenki. Poza pięknymi fasadami kamienic okalających to miejsce uwagę naszą wzbudził ubiór kataryniarza i wygrywane przez niego melodyjki, wszystko w konwencji dziewiętnastowiecznej znanej nam z noweli B. Prusa, co zostało przez niektórych z nas dostrzeżone. Następnie udaliśmy się pod pomnik Małego Powstańca, później zaś przeszliśmy (zatrzymując się co pewien czas i wysłuchując opowieści o mijanych miejscach i ludziach z nimi związanych) Krakowskim Przedmieściem na Plac Piłsudskiego, w obrębie którego znajduje się Grób Nieznanego Żołnierza. Tam byliśmy świadkami perfekcyjnie przeprowadzonej zmiany warty honorowej, a że akurat tuż obok dziennikarze TVN-u przeprowadzali wywiad, więc niektórzy z nas usiłowali znaleźć się w obiektywie kamer. Ci więc z lipian, którzy tego dnia oglądali wiadomości wieczorne (taką właśnie informację o terminie emisji przekazali udzielającym wywiady dziennikarze), być może zaskoczeni byli w widokiem na ekranie telewizorów znajomych twarzy. Potem alejkami Ogrodu (w pełnej jesiennej krasie) Saskiego i wybrukowanym Bagnem przeszliśmy na obiad. Ostatnim punktem tej części naszej wycieczki był wjazd windą na 30. piętro Pałacu Kultury i Nauki i obejrzenie stolicy z tarasu widokowego. Wrażenia? Różne, ale w większości chyba odwrotnie proporcjonalne do wielu wycieczkowicza. Bo tak to w życiu bywa: początek życia to bajka, ciąg dalszy? Wiadomo. Zresztą uważne oko dostrzegło, że wiele z oglądanych miejsc latami nie było restaurowanych. Żal więc, że nawet w stolicy nadal nie stać Polaków, aby wszystko, co przynajmniej dla naszej historii i kultury godne uwiecznienia, wyglądało reprezentacyjnie.
Wycieczkę zakończył dwugodzinny pobyt w tłumnie obleganym Centrum Nauki Kopernik. Z całą pewnością każdy z uczestników znalazł w nim coś, co go zainteresowało.
Konkluzja: Warto TAM wracać.
I już na zakończenie nie sposób nie wspomnieć, że pomimo sporego zmęczenia w drodze powrotnej nie poddaliśmy się kołysance pana kierowcy, co było sporym wyzwaniem głównie dla opiekunów.
uczestnicy
klasy: 6, 7a, 7b i 8